Monika Szczepanik

Monika Szczepanik
nauczycielka, mama, prowadzi blog www.wswieciezyrafy.blogspot.com

Od września moja córka jest Przedszkolakiem. Dotąd tylko ja byłam odpowiedzialna za jej zdrowie, kondycje i samopoczucie. Dziś dzielę tę odpowiedzialność z personelem przedszkolnym, w tym z ukochaną Panią Zo, Panią Michalinką.
Dzielę, a nie przekazuję, a to oznacza, że troszczę się także o to, co moja córka dostaje w przedszkolu. Na czym mi zależy? Na zrównoważonej diecie, odpowiedniej dla wieku, aktywności ruchowej, stałym dopływie świeżego powietrza do sali :) i trosce o uczucia i potrzeby Małych Ludzi.
Skończyły się czasy, gdy instytucje oświatowe zamykały drzwi, często z hukiem, przed prośbami, sugestiami, wymaganiami i oczekiwaniami swoich klientów. Skończyły się czasy, gdy rodzice trzymali się jak najdalej od tych instytucji, by nie zaszkodzić swoim dzieciom. Te czasy odeszły do lamusa. Dziś dyrekcje żłobków, przedszkoli i szkół otwierają drzwi przed rodzicami, zapraszają do współpracy, pytają o opinie, biorą pod uwagę nasze sugestie. Warto korzystać z takiego nastawienia „władzy” i zmieniać to, co nie służy dzieciom.
Z obserwacji, rozmów z koleżankami, doświadczenia mojej mamy, jako szefowej przedszkolnej kuchni czy wreszcie epizodów pracy w przedszkolu, to co wciąż „kuleje” to jadłospis dla Maluchów. Bo choć tygodniowe zestawienie śniadań, obiadów i podwieczorków jest dobrze skomponowane pod względem kalorycznym i proporcji poszczególnych składników pokarmowych, to wciąż za dużo w nim białej mąki, cukru, konserwantów, substancji wzmacniających smak i sztucznych barwników.
Brakuje w przedszkolnym jadłospisie potraw przyrządzonych z sezonowych warzyw i owoców, bogatych w witaminy, minerały i błonnik (jesień się już kończy, a Zo nie jadła jeszcze zupy z dyni). Bardzo małą uwagę przykłada się do przygotowywania posiłków odpowiednich dla pory roku. Rozgrzewających w okresie jesienno-zimowym, a wychładzających latem. Szczególnie ważne jest to teraz, w okresie przeziębieniowym. No i jeszcze to śniadanie. Najważniejszy posiłek dnia, o który – w mojej ocenie – najmniej się dba. Standardem są kanapki z serem, pomidorem, wędliną (pełną konserwantów), parówki, oczywiście mechanicznie oddzielane i płatki wszelkiej maści, im słodsze, tym lepsze.
To, co nasze dzieci dostają na przedszkolnym talerzu (są oczywiście wyjątki, nawet w państwowych przedszkolach) niestety nie służy zdrowiu naszych dzieci. Dlatego warto o tym rozmawiać z innymi rodzicami i dyrekcją przedszkola. Warto przyłączać się do takich akcji jak „Świadomie Rodzice – Zdrowe Dzieci „ i promować je w swoim środowisku.